czwartek, 30 października 2014

Artystą nie jestem

Jak już pisałam kilka postów wcześniej, kiedy robiłam świecznik, nie mam zdolności artystycznych. To tego zalicza się również rysowanie. Jednak, czasem, rzadko ale jednak zdarza mi się coś nabazgrolić. Najczęściej rysuję szlaczki które później zamieniają się w... coś. To "coś" przyjmuje najczęściej formę różnych dziwnych zwierzątek. Myszek z króliczymi uszami, raków z świńskim ogonkiem czy sowy i pingwiny. Przynajmniej w moim mniemaniu to tak wygląda.




A wy co tu widzicie? :D

A przechodząc do tematu muzyki na dziś. Wiecie, że Tokio Hotel wróciło? Wydali nową płytę "Kings of Suburbia". Prawie wszystkie kawałki utrzymane są w klimacie łubu dubu. Jednak jest kilka które na prawdę wpadają w ucho. Polecam przesłuchać "Girl got a gun" ale bez teledysku, bo jak dla mnie jest żałosny. A pierwszą piosenkę jaką przesłuchałam jest "Love who loves you back" i ja to lubię.

piątek, 24 października 2014

Zachód słońca prawie jak u Mickiewicza

Słońce ostatnich kresów nieba dochodziło,
Mniej silnie, ale szerzej niż we dnie świeciło,
Całe zaczerwienione, jak zdrowe oblicze
Gospodarza, gdy prace skończywszy rolnicze
Na spoczynek powraca; już krąg promienisty
Spuszcza się na wierzch boru i już pomrok mglisty,
Napełniając wierzchołki i gałęzie drzewa,
Cały las wiąże w jedno i jakoby zlewa;
I bór czernił się na kształt ogromnego gmachu,
Słońce nad nim czerwone jak pożar na dachu;
Wtem zapadło do głębi; jeszcze przez konary
Błysnęło, jako świeca przez okiennic szpary,
I zgasło. (...)

                                               "Pan Tadeusz"


No prawie tak jak u Mickiewicza. Omawialiśmy to dzisiaj na polskim i jakoś mi się tak skojarzyło. Zauważyłam, że jak słońce zacznie już zachodzić, to dzieje się to bardzo szybko. Kiedy byłam na podwórku, doszłam do wniosku, że jest bardzo fajna barwa nieba. Taka złoto-błękitna. Zanim wróciłam z aparatem, już tego błękitu nie było. Ale złoto pozostało. Potem zamieniło się w różowe, niestety nie widać tego na ostatnim zdjęciu. W każdym razie, robiło wrażenie, mimo, że było strasznie zimno i paluszki mi zmarzły :c





czwartek, 16 października 2014

Taki suchar

- Zaraz Cię kopnę!
- Niby czym?
- Nibynóżką!

Taki suchar na dzień dobry albo w sumie... dobry wieczór. Co się działo przez ostatnie cztery dni? No oczywiście zremisowaliśmy ze Szkocją, Mila bohaterem. W poniedziałek miałam wolne, więc w sobotę idę do szkoły. Hura! Dzisiaj miałam skrócone lekcje i poszłam do Karoliny robić makietę Soplicowa na polski.  Wpadłyśmy na genialny pomysł zbudowania dworku z kartonu i wykałaczek. Było ta strasznie czasochłonne zajęcie. W cztery godziny zrobiłyśmy trzy ściany i jeszcze zostawiłam Karolinę z ostatnią w której trzeba było wydłubać okna i drzwi. I dworek to jedno, ale w poniedziałek kleiłyśmy kościół i karczmę z papierowego szablonu. 

Makieta w fazie tworzenia

A tak ją robimy (@julu_m)

W ostatnich dniach wyczaiłyśmy, że można sobie kupić kawę 3 w 1 i ją od razu zrobić w szkolnym sklepiku. Teraz latamy po nią codziennie i chodzimy po szkole z kubkiem i ludzie się dziwnie patrzą.  Może nie jest to napój najwyższej jakości ale udowodnione, że pomaga nie spać na ostatnie matmie :p

Kawa i chemia (w sumie na jedno wyszło)

Kiedyś powinnam napisać poradnik: co robić, żeby nie uczyć się biologii. Na pewno znalazło by się tam pisanie tego posta, oglądanie filmików na YouTube (zaczęłam subskrybować wreszcie kanały), słuchanie disco polo albo sprzątanie pokoju i małe przemeblowanie :)


Także życzę miłego wieczoru i miłej nauki :)



I ten teledysk <3

niedziela, 12 października 2014

Serce Polska a rozum?

A rozum Niemcy. Niestety. Szczerze przyznaję się, że na początku trzymałam kciuki za Niemcami. Chciałam żeby wygrali 10:0, przynajmniej by się coś działo. A nie 0:0, nudy. Tu macie małe potwierdzenie moich słów, do których w sumie nie trzeba nikogo przekonywać. Większość Polaków myślała tak jak ja.

Początek meczu. I ta wiara w naszych :p

I tu następuje niemałe zaskoczenie, bo strzelamy gola! W 50 minucie Milik pięknie trafia z główki w siatkę. A ja wciąż w nich nie wierzę. Jeszcze dużo czasu a komentatorzy już mówią (co jest bardzo irytujące), że nasi już przeciągają, trzymają piłkę. Trzymać piłkę można jak jest DWIE minuty do końca a nie czterdzieści!

Gol numer jeden

Strzelamy kolejnego gola. 2:0 *.*



Wygraliśmy z Mistrzami Świata. W eliminacjach do Mistrzostw Europy. To nie był mecz towarzyski na który przyjechał piętnasty skład. I chociaż ogólnie statystyki były tragiczne to liczy się wynik końcowy który był bardzo zadowalający.

*kiedyś obiecałam sobie, że nie wrzucę tu żadnego zdjęcia ze snapa, bo mają tragiczną jakość. Jednak tu muszę złamać moje postanowienie, bo właśnie te zdjęcia fajnie pokazuję co się działo. Poza tym cały czas spamowałam mecz znajomym :)


A teraz szczerze, z ręką na sercu. Czy wierzyliście w zwycięstwo Polaków?

środa, 8 października 2014

DIY: jesienny świecznik*

Pierwszy i prawdopodobnie ostatni post tego typu.

Jako, że jestem kompletnym beztalenciem w pracach artystyczno-manualnych, wykonanie tego świecznika do dla mnie nie lada osiągnięcie. Co nie zmienia faktu, że miało być tak pięknie a wyszło jak zawsze. Przyznaję, efekt z zapaloną świeczką być zadowalający, jednak po włączeniu żarówki cały czar pryskał.

Jeśli ktoś jednak wierzy w siebie, wierzy, że potrafi, może wykonać podobną "ozdobę". Z dużym prawdopodobieństwem ładniejszą. Do dzieła!

Do wykonania świecznika potrzebne nam są:
- słoik (mój ma 0,5 litra)
- żółte, czerwone, pomarańczowe liście (najlepiej z klonu, najlepiej z takiego jaki jest na kanadyjskiej fladze)
- klej introligatorski (dla niezorientowanych [jak ja], taki klej można kupić w papierniczym za ok. 4 zł)
- podkładkę (bo oczywiście upaprałam klejem wszystko, co weszło mi w drogę)
- pędzelek
- kartka A4
- dratwa
- świeczka "podgrzewacz"

Te liście nie były aż tak zielone O.o

Po pierwsze, kładziemy podkładkę w miejscu pracy. Bierzemy liść, pokrywamy go klejem (jak ktoś nie chce brudzić palców, można użyć pędzelka), i przyklejamy na słoik. Zawijamy w kartkę i czekamy 5-10 minut, żeby klej zasechł. Powtarzamy procedurę z każdym liściem, aż zakleimy cały słoik. Następnie dratwą obwijamy brzeg słoika i robimy piękną kokardę. Wstawiamy świeczkę i podziwiamy nasze dzieło :)





Teraz coś innego czyli na weekendzie byłam u Karoliny. Kim jest Karolina zapytasz? Nie znasz. Oglądałyśmy filmiki ja yt i jadłyśmy parówki. I działo się wiele innych rzeczy o których jednak nie napiszę. Kisia lala.
A oglądałyśmy na przykład to:

czwartek, 2 października 2014

Fontanna multimedialna

Witam
Dzisiaj jestem na prawdę wykończona. Na biologię nie mogę już patrzeć, podziwiam ludzi którzy umieją się jej nauczyć. Choćbym przeczytała cały podręcznik, zeszyt, zrobiła własne notatki, rozwiązywała nie wiadomo ile zadać, i tak nie mogę jej wbić do głowy. Jeszcze ostatnio dostałam ochrzan od kolegi: JAK MOŻNE NIE ZDAWAĆ MATURY Z BIOLOGII?!?!?!!!?!? On rozumie, nie zdawać matmy, chemii ale biologii?! Przecież to sens życia! I do tego dochodzą jeszcze sprawdziany z innych przedmiotów. Na razie są na prawdę łatwe i ja umiem te trudniejsze rzeczy, ale robię błędy na poziomie podstawówki. Typu ostatnio na matmie z działania 3*4-1 wyszło mi trzy. Nie mam pojęcia co ja zrobiłam . Albo na chemii, zamiast napisać l=0 napisałam s=0. I już punkty poszły się... Gdyby nie one, miałabym na prawdę niezłe oceny. Taki mały bulwers i wywnętrzenie się mnie naszło ale jestem całkowicie zmordowana i zniechęcona po tym miesiącu nauki.

Dla złagodzenia tematu, mam zdjęcia Wrocławskiej Fontanny Multimedialnej. Było to niesamowite widowisko, polecam każdemu, kto ma możliwość to zobaczyć, zwłaszcza, że jest za darmo. Z tego co wiem, za podobne atrakcje w innych miejscach słono się płaci.


Pierwszy raz robiłam tego typu zdjęcia, więc doszłam do wnioski, że skoro jest ciemno, to ISO ustawiałam na maksa. Niestety okazało się, że to niezbyt dobry pomysł. Zmniejszyłam o połowę, już było trochę lepiej więc włączyłam wartość minimalną. To, powiem wam, był strzał w dziesiątkę. Zrobiłam parę zdjęć, ale, że pokaz się jeszcze nie zaczął, wyłączyłam aparat. Później nie sprawdziłam, że ustawiania własne się anulowały i cały pokaz zrobiłam na ISO 400. Ale tragicznie nie jest.