poniedziałek, 29 grudnia 2014

Na Nowy Rok

Witam
Rok 2014 ledwo się zaczął a już się kończy. Doskonale pamiętam ostatni Sylwester i wydaje mi się, że był on maksymalnie 3-4 miesiące temu ale nie aż dwanaście. Szczerze powiedziawszy to był mój pierwszy Sylwester poza domem w gronie znajomych. Może dlatego tak dobrze go zapamiętałam. Jedna rzecz której najbardziej żałuję to fakt, że nie ma ani jednego zdjęcia upamiętniającego tamto wydarzenie. Nikt nie wziął aparatu. W tym roku na pewno nie powtórzę tego błędu.

Ten rok był ciężki, druga klasa, dowiedziałam się, że nie umiem nic. W wakacje plany nie wypaliły ale chociaż trochę zarobiłam. Od kwietnia wybieram się z Iwoną na naleśniki do Sandomierza i jakoś nie mogę się zebrać. Czas leci nieubłaganie. Co chwilę zmieniają się miesiące, klasy, szkoły. Wydaje się, jakby jechało się pociągiem i patrzyło w okno. A tam wszystko rozmazane. Wszystko ucieka nawet niezauważone. Ten blog ma już dziewięć miesięcy! Zupełnie nie wiem kiedy to minęło. Z jednej strony to niewiele, z drugiej szmat czasu.
Dobra. Koniec.


Życzę Wam aby ten nadchodzący, 2015 rok był lepszy od poprzedniego,
żeby spełniały się wasze marzenia,
żebyście nie robili żadnych postanowień, tylko działali tu i teraz,
żebyście znaleźli miłość waszego życia, a jeśli już znaleźliście, żeby to trwało i nie zgasło,
pielęgnowania przyjaźni, bo trzeba mieć kogoś kto was zawsze wysłucha i z kim można się wygłupiać, śpiewać albo oglądać filmy do rana.
I na koniec 
wspaniałego, niezapomnianego Sylwestra, 
żeby szampan był smaczny a fajerwerki kolorowe.
Szczęśliwego Nowego Roku! :)





Wrocław, 12.09.14


czwartek, 25 grudnia 2014

Zabawa z aparatem

Witam
Przez ostatnie trzy dni poznałam więcej funkcji mojego aparatu niż przez dwa lata posiadania go. Może dlatego, że przeczytałam instrukcję? Hmmm... możliwe. Instrukcje jednak czasem się na coś przydają. Niestety poległam robiąc kubek nad którym jest bokeh (coś takiego) ale za to miałam genialną zabawę z czasem naświetlania. Przejdźmy do rzeczy :)

1. Bokeh
Zmusić mój aparat do zrobienia tych zdjęć było ciężko, trochę go oszukiwałam, mimo to nie dawał się zwieść i najczęściej robił super wyostrzone zdjęcia. Jak nigdy. Ale machając nim godzinę przed choinką i wyczerpując całą baterię zrobiłam takie zdjęcia jakie chciałam. W sumie nie przedstawiają nic więcej jak kolorowe kropki na czarnym tle ale ma to coś w sobie :p


2. Czas naświetlania
Tą funkcję odkryłam wczoraj. Wcześniej byłam święcie przekonana, że ta jak i ustawianie przysłony (która jak na razie dla mnie nie działa, patrz wyżej: kubek) nie istnieje w moim aparacie. A szukałam. Naprawdę. I dzisiaj znowu machałam aparatem przed choinką jednak uzyskując całkiem inny efekt niż wcześniej. Te zdjęcia znów nie przedstawiając nic poza kolorowymi kreskami ale zrobiłam serduszko i napisałam swoje imię. I jaram się tym :D



3. Samowyzwalacz
Dobra. Przyznaję. O tym wiedziałam już wcześniej. Która dziewczyna nie wie o samowyzwalaczu? No a wzięta blogerka to już całkiem. Toż to praktycznie główne narzędzie pracy. Dobra... chciałam po prostu wrzucić te zdjęcia o wcześniej nie miałam gdzie...


Teraz piosenka która ostatnio ciągle za mną chodzi. Amaranthe to zespół death metalowy (tak czytałam na wiki) i czytając komentarze na yt ma tylu zwolenników co przeciwników. Jedna złota myśl szczególnie przykuła moją uwagę (uwaga, cytuję, +18):

"I swear to god, if I hear one more person say that Amaranthe is shit, I will stick scissors in their eyes, keep on cutting away flesh until I found their brains, roll it out to a cd size and use my computer to burn a entire album on the brain cd, and listen to it every day thinking the son of a bitch will now know only true music!"

Polecam słuchać od 1:00 (o ile ktoś słucha tego, co tu wrzucam) bo wcześniej nic się nie dzieje.

środa, 24 grudnia 2014

Wesołych Świąt!

Życzę Wam na te Święta Bożego Narodzenia 
dużo, dużo, dużo szczęścia,
 miłości,
 szczerej przyjaźni,
 dobrej atmosfery przy świątecznym stole,
pysznego karpia bez ości,
 żeby te święta nie były spędzone przed telewizorem, ale w gronie najbliższych.
 Spełnienia najskrytszych marzeń.
Wesołych Świąt!


Niedawno znalazłam dwa wykonania bardzo znanej piosenki świątecznej. Sami zdecydujcie którą wolicie :)




czwartek, 18 grudnia 2014

Pakowanie prezentów +bonus

Witam
Ostatnio wzięłam się za pakownie prezentów na święta. Rodzice też dorzucili parę swoich dla siostry, babci itp. więc miałam sporo do roboty. Jeszcze mi zostało doczepić wizytówki ale na razie mi się nie chce. U mnie w rodzinie jest tradycja, że prezenty pakujemy w papier. Jest to fajnie rozwiązanie bo nikt wcześniej nie podglądnie co jest w środku i nie jest pewny co dostał dopóki nie odpakuje. I ładnie to wygląda. Jest kilka zasad dotyczących takiego pakowania, mianowicie:

1. Żałuj papieru. Jak braknie będzie problem. A czasami akurat pasuje gdzieś jakiś odpad. Ja na przykład, odłożyłam wcześniej kawałek i potem okazało się, że idealnie pasuje na zapakowanie perfumy.
2. Nie żałuj taśmy. Jak rozpakowują jest większa frajda. Tylko bardziej estetycznie wyglądają cienkie kawałeczki a nie sruuu dookoła całą rolką.
3. Nieestetycznie również wygląda wymięty papier.
4. I biały spód papieru wyłażący gdzieś na zgięciach.
5. Jak przystrajasz wstążką, rób jak najmniejsze kokardki a zostaw długie końcówki i zawsze podkręć je na nożyczkach.
6. Każdą pierdółkę zapakuj oddzielnie, wtedy jest tego taaaaak dużo.
7. Postaraj się, żeby bileciki nie były otwarte. Element zaskoczenia jest najważniejszy :D








________________________________________________________________________________
Miał być bonus, jest bonus. Ostatnie zdjęcia które zrobiłam :)





 I nawiązanie do tematu. Jeśli ktoś nie zna, polecam obejrzeć :)

sobota, 13 grudnia 2014

Amoniaczki i pierniczki

Hejo :)
Wczoraj z mamą piekłyśmy ciasteczka (przed)świąteczne na skalę masową. Były amoniaczki które pieczemy co roku, piekła je również moja babcia i możliwe, że prababcia ale tego już pewna nie jestem. Są tanie, proste i pyszne. Do przyozdobienia używamy grubego cukru rafinady.
Przepis na pierniczki dostałyśmy od znajomej. Najlepiej je zrobić sporo wcześniej bo im starsze tym lepsze. My zrobiłyśmy trochę za późno. Przyozdobiłam je lukrem. I jak zwykle ujawnił się mój brak zdolności manualnych :c

Amoniaczki

Składniki:*
50 dkg mąki
8 dkg margaryny
12 dkg cukru pudru
2 żółtka
1 jajo
cukier waniliowy
0,5 szklanki mleka
1 dkg amoniaku (2 płaskie łyżeczki)

Wykonanie:
1. Mąkę z amoniakiem przesiać, posiekać z tłuszczem. Dodać cukier, żółtka, jajko, cukier waniliowy i mleko. Zagnieść ciasto i zostawić na 30 minut. Rozwałkować na grubość 3-5 mm. Wycięte ciasteczka posmarować białkiem i udekorować cukrem.

2. Piec około 10 minut w temp. 180 stopni.



*na ilość ze zdjęcia należy zrobić trzy porcje

Pierniczki

Składniki:
70 dag mąki
1,5 łyżeczki sody oczyszczonej
25 dag margaryny
25 dag miodu
25 dag cukru
1 łyżka kakao
paczka przyprawy do piernika (jak ktoś nie lubi, można dać mniej)
łyżka dżemu
3 jaja

Wykonanie:
1. Mąkę z sodą przesiać do miski.
2. W rondlu rozpuścić margarynę, miód, cukier. Zagotować, dodać przyprawę, dżem. Wlać gorące do miski i dobrze wymieszać.
3. Po wyrobieniu ciasta dodać jaja. Wstawić do lodówki na 12 godzin.
4. Rozwałkować na grubość 3-5 mm. Wyciąć ciasteczka. Piec ok. 10 minut w temp. 200 stopni.

Lukier:
białko z jednego jajka
3/4 szklanki cukry pudru
kilka kropel soku z cytryny

Miksować wszystko przez około 5 minut. Ja wzorki na pierniczki nakładałam wykałaczką a na całe łyżeczką. Jak trochę zostanie, można zjeść. Dobre jest :3






wtorek, 9 grudnia 2014

Spódniczka

Witam
Chciałam dzisiaj pokazać mój ostatni zakup w sh a mianowicie spódniczkę w czarno czerwoną kratę. Jest dość gruba, wełniana i kosztowała tylko 8 zł :) Koleżanka powiedziała, że wyglądam jak w szkockim kilcie...


I prezent od Mikołajowej Iwony. Śliczna zawieszka w kształcie serca oraz piernikowa choinka której zdjęcia były tutaj już kilka postów temu.




sobota, 6 grudnia 2014

Czekoladowo-budyniowe choinki

Witam
Wczoraj zabrałam się za pieczenie babeczek z powidłami i masą budyniową. Jak zwykle zeszło mi bardzo długo, około 4 godziny, ale jeśli ktoś jest bardziej ogarnięty ode mnie, zrobi je szybciej. Muffinki wprowadzają świąteczny klimat a w radiu gra już Wham! i Mariah Carey. Ale przepis zaraz. Dzisiaj rano pod moim domem przejeżdżała Parada Mikołajów. Niestety nie mam zdjęć, bo zaspałam... Obudziła mnie jakaś piosenka świąteczna i na początku nie wiedziałam co się dzieje. Parada jest organizowana co roku. Wtedy Mikołaje przejeżdżają przez miasto na piętrowym autobusie, bryczce, koniach, motorach, quadach, łodziach, polonezach, wozach strażackich i wszystkim co ma koła (łodzie na przyczepkach). Potem trochę ogarnęłam dom i oglądałam skoki narciarskie. Ogólnie cały konkurs to była jedna wielka parodia. Siedem razy zmieniana belka startowa. Skoczek na dzień dobry miał -30 pkt. Ciekawa jestem czy jutro będziemy mieć powtórkę komedii z dzisiaj czy pogoda się trochę uspokoi. Oby, bo taki konkurs to nie konkurs a nasi wreszcie zaczęli się kwalifikować i trzeba to wykorzystać.
Na koniec dodam, że wczoraj byłam z mamą na małych zakupach i kupiłyśmy dwie nowe foremki do ciasteczek. Ciastka i choinkę ;D

Teraz przepis!

Do zrobienia ciasta na 12 babeczek potrzebujemy:

- 2/3 szklanki mąki pszennej
- 2 łyżeczki cynamonu
- 1 łyżeczka przyprawy do piernika
- pół łyżeczki sody oczyszczonej
- 2/4 łyżeczki proszku do pieczenia
- 120 g masła
- 60 g czekolady gorzkiej
- pół szklanki kakao
- 2 jaja
- pół szklanki cukru
- mały cukier waniliowy
- mała śmietana 18%
- mały słoik powideł śliwkowych*

1. Masło rozpuścić. Zestawić z gazu, dodać czekoladę. Wymieszać. Dodać kakao. Wymieszać. Odstawić do przestudzenia.
2. Mąkę z sodą i proszkiem przesiać. Dodać cynamon, przyprawę korzenną i wymieszać.
3. Całe jajka ubić z cukrem i cukrem waniliowym na puszystą masę, dodać masę czekoladową. Na bardzo wolnych obrotach miksera (ew. ręcznie)  dodawać mąkę i śmietanę.
4. Ciasto podzielić "na oko" na pół. Jedną część wyłożyć do formy na muffinki wyłożonej papilotkami. Na środek wyłożyć łyżeczkę powideł. Przykryć pozostałą częścią ciasta.
5. Piec 25-30 minut w 180 stopniach.

* jeśli powidła są rzadkie, najpierw przesmażyć i wystudzić

Masa budyniowa:

- budyń
- kostka masła w temperaturze pokojowej (wyjąć trochę wcześniej)
- zielony barwnik

1. Budyń ugotować wg przepisu na opakowaniu (można dodać odrobinę mniej mleka). Rozłożyć na dużym płaskim talerzu i przykryć folią spożywczą (nie zrobi się wtedy "kożuch" przez co później nie będzie grudek). Odstawić do wystygnięcia.
2. Budyń zmiksować. W drugiej misce zmiksować pokrojone masło. Dodać budyń, zmiksować. Dodać całą tubkę barwnika. Zmiksować.

- perełki jadalne

1. Masę szprycą nakładać na wystudzone babeczki. Ozdobić perełkami. Smacznego :)



poniedziałek, 1 grudnia 2014

Chyba wyszedł mi bokeh

Sporo blogów już wczoraj a nawet wcześniej pisało o grudniu (jeej, ale fajnie, zimno!) i o ogólnym już przyzwoleniu na posty świąteczne. I we mnie narodził się wewnętrzny bunt. Skoro każdy o tym pisze, to ja tego nie zrobię! Nie i już. Bo ja nie lubię robić tego co każdy. Kiedyś każdy nosił emu. Ja nie miałam, bo nie. Każdy grał we Flappy Bird i 2048. No i co? Ja nie grałam. Bo skoro każdy, to ja nie. Jednak, potem uruchomiłam swą tępą makówkę i doszłam do wniosku, że w grudniu na prawdę ciężko byłoby nie wspominać o świętach, zwłaszcza, że zaplanowałam już i kupiłam parę fajnych rzeczy do moich cudownych, świątecznych babeczek i żal byłoby tego tutaj nie pokazać (wiem, że kochacie moje posty kulinarne :3). Także mój wewnętrzny bunt nie wypalił.

Ukradłam Iwonie ze snapa

Ostatnio kiedy przyjechała siostra, bawiłam się jej aparatem (właśnie teraz zdałam sobie sprawę, że to był jej nie mój, i nie wiem, czy mój aparat nie jest zbyt mądry, żaby zrobić takie zdjęcia. Pożyjemy, zobaczymy. Niedługo przeprowadzę frontalny atak na światełka choinkowe :D). No i wracając do tej zabawy. Próbowałam zrobić nieostre światło. Wtedy miałam taką wizję bo dopiero parę dni temu ogarnęłam, że to ma nazwę. Także bokeh jest robiony metodą chałupniczą, zwykłym kompaktem. A obiektem fotografowanym są świeczki.
Według mnie, jak na moje skromne możliwości sprzętowe, zdjęcia wyszły całkiem nieźle. Zresztą sami oceńcie :)




czwartek, 27 listopada 2014

Makaron ze szpinakiem

Witam
Dzisiaj przepis na bardzo szybkie, bardzo proste i na prawdę smaczne danie. Szpinak podczas smażenia troszkę dziwnie pachniał ale nie wpłynęło to na jego smak. Także potrzebujemy:

Sos
- paczkę szpinaku (ja użyłam brykietu)
- kulkę mozzarelli
- 3 ząbki czosnku
- puszkę tuńczyka
- 1 mięsisty pomidor
- pól paczki fety
- 2 łyżki oliwy
- sól, pieprz

- pól paczki makaronu,

Makaron gotujemy al dente. Jednocześnie podsmażamy szpinak na niewielkiej ilości oleju do rozmrożenia. Kroimy mozzarellę i dodajemy do szpinaku. Wciskamy czosnek. Wyłączamy gaz i wrzucamy odsączonego tuńczyka. Mieszamy. Doprawiamy do smaku.

Kroimy pomidora i fetę w kostkę. Polewamy oliwą.

Na makaron nakładamy sos i pomidory. Smacznego :)





poniedziałek, 24 listopada 2014

Stara panna z kotami

O boze, o boze, o boze. Mniej więcej taką miałam reakcję na każde zdjęcie które oglądałam. Znalazłam folder ze zdjęciami kotów chyba sprzed dwóch lat. Jak były malutkie. Takie tyci tyci. I chciałam się nimi podzielić. Bo są słodkie.
I nie mam co więcej napisać, może tylko:

Iwona, powodzenia na jutrzejszych maturach!!!
I życzę powodzenia wszystkim innym, którzy piszą w najbliższych dniach :)


 Norman

 (wiem, że to straszne ale nie pamiętam, miałam tyle kotów, że ten jakoś wyleciał mi z głowy), Norman, Gała


 Na górze Gała, na dole Roman

jw.


czwartek, 20 listopada 2014

Jedna z tych nielicznych lekcji...

Witam
Dzisiaj miałam jedną z tych nielicznych lekcji z niemieckiego (one zdarzają się czasem, ale nie często) kiedy nauczyciel odpuszcza całkowicie prowadzenie zajęć (nie zawsze z własnej woli). Dzisiaj zaczęliśmy mówić o naszej gazetce szkolnej. Pan R. Stwierdził, że więcej redaktorów ma z mat-fizu niż z humana. Jako klasa zgodnie (co nie zdarza się często) doszliśmy do wniosku, że to dlatego, iż na humanie połowa klasy to piłkarze którzy musieli gdzieś iść i oni raczej żadnych zdolności twórczych nie mają, bardziej skupiają się na życiu towarzyskim. A ludzie z mat-fizu są tacy wszechstronni (to drugie stwierdził już tylko pan R.). Doszliśmy do konsensusu że nasza klasa nie jest ani do życia, ani za bardzo wszechstronnie uzdolniona.


Później przeszliśmy na temat mieszkania w akademiku w czasie studiów. Podobno jest super, świetnie i każdy poleca. I wtedy kolega (jak to Karolina określiła, żyje w symbiozie z książką do biologii) wypalił, że w wojsku to jest fajne życie. On i wojsko, to jak piernik do wiatraka. Pan R. się z nim nie zgodził, bo źle wspomina siedzenie w zimnie w okopie.


Porozmawialiśmy też o ostatnim meczu ze Szwajcarią, golu Milika, rozpoczynającym się Pucharze Świata w skokach narciarskich. I tak bardzo szybko i sympatycznie upłynęła nam lekcja niemieckiego.


Ogólnie podziwiam ludzi którzy potrafią opowiadać. Nie męczą tym nikogo tylko każdy słucha ich z ogromną uwagą. Tak jest z moją siostrą który potrafi to doskonale.I tak jest z własnie z moim nauczycielem niemieckiego. Kiedyś opowiadał, jak był na szkoleniu w Szwajcarii i poszedł do restauracji na jakiejś górze gdzie był kręcony James Bond. I ona opowiadał w taki sposób że to była najciekawsza historia jaką kiedykolwiek usłyszałaś.


Jeszcze za wcześnie na mówienie o świętach ale o prezentach już nie. Mam do Was prośbę. Napiszcie jakieś pomysły na prezent. Szczególnie myślę tu o rodzicach (wspólny czy każdemu osobny) czy siostrze. Bo ogólnie mam zawsze duży problem z wymyśleniem czegoś fajnego.

środa, 12 listopada 2014

Dietetycznie i słodko

Niestety dwa określenia zawarte w tytule nie opisują tego samego wypieku. Pierwszy tyczy się muffinek owsianych. Bardzo szybkie, proste, znalezione na blogu DeBe Soul Sisters. Zapraszam, bo ja przepisu nie piszę bo to trochę bez sensu. Wspomnę tylko, że ja dodałam jeszcze owoce Goji bo mam, a rodzynek nie lubię więc nie dałam. A zamiast bawić się w suche i mokre składniki i brudzić dwie miski (tu ujawnia się moje lenistwo i lekko chorobliwa oszczędność: czasu, wody i pieniędzy) wymieszałam wszystko w jednej gdyż to nie ma znaczenia ile misek użyjemy. Nie mamy tu ani piany z białek która miałaby nam opaść czy ciasta drożdżowego, więc naprawdę spokojnie można bełtać w jednej.



I przechodzimy do bardziej smakowitego i na pewno nie dietetycznego smakołyku a mianowicie:

Tort czekoladowy z masą cytrynową

Piekłam go dla Taty na imieniny i w całym przedsięwzięciu pomagała mi Iwona. W wersji pierwotnej miał być czekoladowo-miętowy, niestety masa z serka mascarpone się zważyła. Zrobiłam wywiad i dowiedziałam się, że tenże serek z Biedronki jest kiepski i lepiej kupić go gdzie indziej. Następnym razem będę pamiętać. Z opresji braku masy wyratowała nas Mama Iwony. Po prosu zrobiłyśmy maślaną z cytryną która też bardzo fajnie pasowała do ciasta. Także zapraszam do zapoznania się  z przepisem:

Blaty czekoladowe:

1 i 1/4 szklanki mąki
3/4 łyżeczki sody oczyszczonej
1 łyżeczka proszku do pieczenia
200 g masła (kostka)
100 g gorzkiej czekolady (tabliczka)
2/3 szklanki kakao
3 jaja
1 szklanka cukru
1 cukier waniliowy
3/4 szklanki kwaśniej śmietany 18%

W garnuszku roztopić masło, zdjąć z palnika. Dodać połamaną na kawałki czekoladę. Odstawić żeby się roztopiła. Pomieszać i dodać kakao. Pomieszać i odstawić żeby trochę wystygło.

Mąkę, proszek i sodę przesiać do  miski.

Całe jaja ubić z cukrem i cukrem waniliowym tak aby były puszyste. Dodać masę czekoladową. Dodać mąkę i śmietanę delikatnie mieszając (miksować na małych obrotach). Ciasto podzielić na trzy części. Tortownicę 21 cm nasmarować masłem i oprószyć bułką tartą. Upiec trzy blaty, każdy 20 minut w 180 stopniach.

Masa cytrynowa:

200 g masła (kostka)
3/4 szklanki cukru pudru
5-6 łyżek jogurtu naturalnego
sok z 1/4 cytryny
2-3 łyżki spirytusu

Masło utrzeć w makutrze żeby było gładkie (podobno można też w mikserze). Dodać cukier puder dalej ucierając. Nadal bardzo powoli ucierając dodać jogurt, sok i spirytus.

Nasączenie: 

1/4 szklanki mocnej, czarnej herbaty
2-3 łyżki spirytusu

Wykonanie:

Pierwszy blat nasączyć, posmarować połową masy. Na to drugi, nasączyć i posmarować. Trzeci polać polewą.



PS. Ciasto smakuje jak Chocapic'ki [?]
PPS. I nie bójcie się, ja do tej masy mascarpone jeszcze wrócę i postaram się nie popełnić tych samych błędów (za inne nie odpowiadam).



Ok, zmykam liczyć deltę :*

piątek, 7 listopada 2014

Szał świąt

Witam
Piątek. Fajnie nie? Zauważyliście już mikołaje? Wszędzie mikołaje! "Tesco życzy wszystkim wesołych świąt!!! Hohoho" Nie no ludzie, szkoda, że promocje świąteczne nie zaczynają się w kwietniu. Od razu po Wielkanocy.
Ostatnio siedzę sobie spokojnie, oglądam telewizję i nagle... reklama Lidla. A tam co? "Let it snow"!

Ja nie mówię, że nie lubię świąt. Ja je uwielbiam. Ale jak sklepy robią nam już teraz świąteczną papkę z mózgu to co będzie za miesiąc? Może mi się tylko wydaje, ale jak byłam mała, to najlepsze było oczekiwanie na świąteczną reklamę coca coli. To była taka pierwsza gwiazdka na niebie zwiastująca Mikołaja i Boże Narodzenie. Jak leciała w telewizji to cała rodzina była zwoływana się żeby ją zobaczyć. A jak to przemielimy już teraz to to przyjdzie i minie niepostrzeżenie. To wszystko jednak za wcześnie.

Też tak uważacie?


I, że tak powiem, moja najnowsza fascynacja :3

czwartek, 30 października 2014

Artystą nie jestem

Jak już pisałam kilka postów wcześniej, kiedy robiłam świecznik, nie mam zdolności artystycznych. To tego zalicza się również rysowanie. Jednak, czasem, rzadko ale jednak zdarza mi się coś nabazgrolić. Najczęściej rysuję szlaczki które później zamieniają się w... coś. To "coś" przyjmuje najczęściej formę różnych dziwnych zwierzątek. Myszek z króliczymi uszami, raków z świńskim ogonkiem czy sowy i pingwiny. Przynajmniej w moim mniemaniu to tak wygląda.




A wy co tu widzicie? :D

A przechodząc do tematu muzyki na dziś. Wiecie, że Tokio Hotel wróciło? Wydali nową płytę "Kings of Suburbia". Prawie wszystkie kawałki utrzymane są w klimacie łubu dubu. Jednak jest kilka które na prawdę wpadają w ucho. Polecam przesłuchać "Girl got a gun" ale bez teledysku, bo jak dla mnie jest żałosny. A pierwszą piosenkę jaką przesłuchałam jest "Love who loves you back" i ja to lubię.