Pokazywanie postów oznaczonych etykietą recenzja. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą recenzja. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 24 lutego 2015

Elizabeth i pan Darcy

Dzisiejszy dzień w telegraficznym skrócie. Byliśmy z klasą w sądzie. Cztery godziny. Każdy zawsze narzeka, że sprawy są nudne, typu podpalenie śmietnika itp, więc my mieliśmy stosunkowo ciekawą rozprawę o bójkę dwóch chłopaków którzy byli w naszym wieku. Chyba ciekawą, bo bardziej byłam zajęta wyszukiwaniem wygodnej pozycji na tej twardej ławce, w której nie bolałby mnie kręgosłup, szyja, ramię i inne części ciała. Nie znalazłam.


Kiedy wróciłam do domu, zjadłam i zaczęłam skakać po kanałach w poszukiwaniu czegoś ciekawego. Akurat zaraz miało się zacząć "Duma i uprzedzenie". Miałam w planach to oglądnąć ale jakoś wcześniej nie mogłam się zebrać. Trafiłam na najnowszą wersję z Keirą Knightley. Jak zaczęłam oglądać od pierwszej sceny, tak nie mogłam się oderwać do końca. W międzyczasie znajoma napisała mi sms'a, na którego odpisałam nawet nie patrząc na ekran telefonu. Cudowny film, główni aktorzy tworzą niesamowitą parę, całość jest zagrana z lekkością i dowcipem.


Podczas tej sceny powtarzałam tylko: pocałuj ją, pocałuj! Nie pocałował. Nie pocałował ani razu w całym filmie.


Zaznaczam, że książki jeszcze nie czytałam, ale teraz wiem, że muszę. Film zrobił na mnie ogromne wrażenie. Zrobiłam mały błąd najpierw oglądając, dopiero potem zamierzać czytać ale co się stało to się nie odstanie. Może i dobrze, bo mógłbym się nie zabrać w końcu ani do filmu, ani do książki. W każdym razie, kto jeszcze tego nie zna, musi koniecznie zobaczyć. Obiecuję, że nie będzie żałował.

piątek, 23 stycznia 2015

Powrót do przeszłości czyli TOP9 moich książek dzieciństwa

UWAGA!!! Post ten zawiera duże ilości ubersłodyczy. Jeżeli nie przyswajasz jej prawidłowo, mogą nastąpić komplikacje. Czytasz na własną odpowiedzialność!!!


Do napisania tego postu zainspirowała mnie ostatnia rozmowa z koleżanką o książkach. Jakoś rozmowa zeszła na temat właśnie naszych książek dzieciństwa. Przypomniała mi się seria którą czytałam z zapartym tchem kiedy byłam w podstawówce. Niestety nie pamiętałam ani tytułu, ani autora. Wiedziałam tylko, że było ich sporo i miały żółte grzbiety. I pamiętałam oczywiście akcję. Wczoraj specjalnie wybrałam się do biblioteki, do działu dla dzieci i odnalazłam je. Ale o tym już później.

Doskonale pamiętam jak dawno, dawno temu, jak byłam we wczesnej podstawówce, mama przyjechała akurat z miasta i oznajmiła, że założyła mi kartę w bibliotece. Tak zaczęła się moja przygoda z książkami. Pochłaniałam je w takich ilościach, że w pewnym momencie rodzice zakazali mi ich wypożyczać. Przeczytałam wszystkie z mojej biblioteki przy szkole i przeniosłam się do biblioteki miejskiej gdzie było ich dużo, dużo więcej. Znalazłam wiele cudownych historii które pamiętam do dzisiaj. Postanowiłam właśnie dlatego przedstawić dziewięć moich ulubionych książek. Są one zaadresowane raczej do osób w wieku 10-14 lat. Więc jeśli mieścicie się w przedziale to polecam przeczytać, jeśli nie to może macie młodsze rodzeństwo. I im je polecicie :)


9.
Artemis Fowl Eoin Colfer
Seria. O tym samym tytule co tom 1. Najbardziej z tej książki podobała mi się okładka. Była naprawdę świetna.W ostatniej jaką czytałam książka była tak jakby zamykana na zakładkę z magnesem. Wydaje mi się, że czytałam cztery części a przed chwilą sprawdziłam, że wydano ich aż siedem. Zawsze czekałam w tej historii na wątek miłosny. Ale nigdy się nie doczekałam. Więc może ten wątek pojawił się dopiero później. W każdym razie, książka jest o młodocianym przestępcy Artemisie i świecie magicznym gdzie są wróżki, elfy, fauny, krasnoludki i wiele innych dziwnych stworzonek.

8.
P.S. Kocham Cię Barbara Conklin
Kolejna seria. "Nie dla mamy, nie dla taty, lecz dla każdej małolaty". Akurat tutaj podałam tytuł w sumie najlepiej zapamiętanej przeze mnie książki ale było multum innych, równie świetnych. Ta akurat jest o dziewczynie która razem z matką wyjeżdża na wakacje pilnować domu pewnej bogatej pary która gdzieś wyjeżdża. Ich sąsiadem okazuje się być bardzo przystojny młodzieniec. Dalszą część możemy się domyślić, poza zakończeniem. I nie jest ono fajne. Chłopak zaczyna chorować. Ona wraca do domu. Na święta dostaje kartkę z nagryzmolonym zdaniem: wspomnij mnie czasem. Bo: człowiek żyje tak długo, jak długo go ktoś wspomina.

7. 
Tajemniczy Ogród Frances Hodgson Burnett
Lektura. Chyba nigdy jej nie przerabiałam na lekcji.  Wiem, że wiele osób nie lubi tej książki. Ja lubię bardzo i czytałam wiele razy. Niesamowita historia. Odkrywanie ukrytego ogrodu trochę przypomina odkrywanie Narnii. Ukryty świat który trzeba oswoić. Nie wiem co mogę więcej napisać. Po prosu uwielbiam.


6.
Ania z Zielonego Wzgórza Lucy Montgomery
To chyba zna każdy. Nawet jak nie czytał, to wie o co chodzi. Niby kolejna seria ale ja czytałam tylko to. Kilka razy. Zabrałam się za kolejną część ale nie dałam rady przebrnąć.


5.
Ząb Napoleona Aleksander Minkowski
Książka posiadana i polecona przez mamę. Opowieść o śledztwie w sprawie zęba . Chłopak mieszka w wakacje u babci. Znajduje kilka wskazówek które zostawił jego dziadek, gdzie został schowany ząb Napoleona który lata temu przechodził przez tę wioskę. Ktoś próbuje im w tym przeszkodzić, pojawia się wątek miłosny. Naprawdę fajna historia.


4.
Dzikie kury Cornelia Funke
Kolejna książka polecona przez mamę. I kolejna seria. Grupa dziewczyn postanawia założyć bandę i nazwać się właśnie Dzikie kury. Walczą one z bandą chłopaków Pigmejami. Budują domki na drzewach, chowają się, współpracują, konkurują. Przeżywają przygodę za przygodą. Może dlatego tak dobrze wspominam tą książkę bo zawsze chciałam mieć domek na drzewie?

3.
Tomek w krainie kangurów Alfred Szklarski
Polecone przez tatę.Czyli przygoda i podróżowanie. Tomek wyjeżdża z Warszawy pod carskim panowaniem, i wraz z ojcem, bosmanem Nowickim i panem Smugą udaje się do Australii. Podróżowanie to coś co mnie od razu ujmuje w tej książce. Cała seria jest cudowna, w Afryce, Australii, wśród Apaczów,w Egipcie i wielu innych miejscach. Ciekawie napisana, wartka akcja, wiele ciekawostek historycznych czy geograficznych. Chociaż końcowe tomy już nie są tak ciekawe, kiedy Tomek jest już dorosły, to większość serii jest po prostu świetna.

2.
Trzynastka na karku Katarzyna Majgier
Znalezione przez mamę w bibliotece. I pamiętam dokładnie co powiedziałam, kiedy mi ją dała: mamo, ale ja mam dopiero dwanaście lat. Długo się zastanawiałam, czy nie dać jej na pierwszym miejscu. Ale postawiłam na bardzo mocne drugie miejsce. Pamiętnik. Polskie realia. Bardzo się utożsamiałam z bohaterką. Ma, może trochę prozaiczne, problemy, pierwsze zauroczenie. Pamiętam, że gra w Tibię. Są też kolejne części, ale to już nie to. Ta jest pierwsza i najlepsza.

1.
Rywalki nierozłączki Thomas Brezina
I jest to właśnie ta seria o której wspomniałam we wstępie. Jest szesnaście tomów. "Żadnych chłopaków. Wstęp tylko dla czarownic!" Dwie dziewczyny, które się nienawidzą, dowiadują się, że zostaną przybranymi siostrami. Biorą udział w projekcie szkolnym i idą przeprowadzić wywiad ze starszą panią. Okazuje się ona czarownicą. Przekazuje im ona swój zaczarowany dom i nakazuje szkolić się w magii a sama wyjeżdża na Hawaje. W domu jest kot, który jest niewidzialny. Dziewczyny spędzają tam każdy weekend. Przez szesnaście tomów naprawdę można się zżyć z bohaterami historii. Niesamowicie miło wspominam te książki. Pamiętam jaki był ból, kiedy przeczytałam ostatnią. To było straszne.


Może wielu z Was uzna ten post za dziecinny, infantylny, głupi ale mi sprawił ogromną radochę. Fajne było poprzypominać sobie historie które czytałam parę lat temu.


Podsumowując jak byłam młodsza uwielbiałam magię. Które dziecko nie chciałoby mieć magicznych zdolności? Poza tym przygodówki, budowanie baz, misje, śledztwa, ukryte przed dorosłymi miejsca. I podróże. Takie były moje ulubione historie.

Czytałyście te książki? Jakie są Wasze książki dzieciństwa?


czwartek, 25 września 2014

"Uciekniemy tam daleko i nas nikt, nic nie rozłączy. Tylko Ty i ja"

Witam
Ostatnio wspomniałam o szkolnym wyjściu na "Miasto 44".
Wiadomo, film opowiada o Powstaniu Warszawskim. Jednak nie w sposób konwencjonalny i stereotypowy. Jak dumnie grzmi na plakacie: "miłość w czasach apokalipsy", jego głównym tematem teoretycznie jest romans Stefana i Biedronki. Chociaż sam Stefan do końca nie wie czy woli brunetki czy blondynki.


Tak na prawdę ów romans jest tylko postawą do przedstawienia całego historii powstania w pigułce. Nie jest to jednak film historyczny, oparty na faktach. Owszem, ogólny zarys prawdziwych wydarzeń występuje, na przykład etapy walk powstańców czy transport rannych ze szpitala, ale jest to bardziej baza do pokazania dramatów różnych bohaterów.


Scenom erotycznym jak i pocałunku w gradzie kul towarzyszy beat Skrillexa. Ewentualnie w niektórych momentach przewija się Niemen. Kiedy czytałam różne recenzje tego filmu, właśnie podkład muzyczny budzi największe kontrowersje. Chociaż i efekty specjalne są dość mocno krytykowane. Mi osobiście się to podobało, bo ileż można patrzeć na trupy i krew. Krew i trupy?! To jest wtedy bardzo przygnębiające i męczące, a tutaj jednak te momenty zaciekawiają i budzą odbiorcę.


Jak mi siostra opowiadała, że "Ziemia obiecana" to jedno wielkie błoto, to w podobny sposób można określić ten film: gruz i trupy. Ja, po półtorej godziny miałam dość. Na szczęście trwał jeszcze tylko pół. Mimo wszystko, mimo efektów specjalnych czy muzyki, film jest ciężki. Kto ma słabe nerwy i nie może patrzeć na krew, której jest mnóstwo (szczególnie w jednej scenie, prawie na początku, kto oglądał ten wie, nie chcę spoilerować), nie powinien tego oglądać. Ale ogólnie film jest warty zobaczenia.

Wszystkie zdjęcia pobrane ze strony http://miasto44.pl/

Chciałabym poruszyć jeszcze jeden temat. Ten post jest tak długi, że pewnie tego już nikt nie przeczyta ale więcej nie będę miała okazji tego napisać. Od nas ze szkoły ostatnio zorganizowane były wyjścia do kina na takie filmy jak: "Kamienie na szaniec" czy wspomniane wcześniej "Miasto 44". Uczeń, wiek od 15 do 18, naogląda się scen gdzie Niemcy zarzynają wszystko co polskie i się jeszcze rusza. I później mają pretensję, że nie lubimy Niemców. Ja rozumiem, jeden pomyśli: ok, to byli hitlerowcy, normalni niemieccy cywile byli normalni, nie chcieli wojny, bla bla bla, ale drugi powie, tak jak moja koleżanka: po tym filmie jeszcze bardziej nienawidzę niemców. I nie można wymagać od nich, że ich pokochają. Ja do obecnego narodu niemieckiego nic nie mam, szczególnie jak nasz nauczyciel od niemieckiego opowiada jak był na różnych kursach u naszych sąsiadów. Ile on się ich nachwali, kultura, porządek, architektura. No cud po prostu. I później wychodzi, że oni nie są wcale tacy źli. Tylko my kreujemy ich obrazy na podstawie filmów wojennych opisujących już dość zamierzchłą przeszłość.
I trzeba patrzeć na pozytywy, wychowali nam trzech świetnych piłkarzy, jeszcze niech wezmą ośmiu i będziemy mieć drużynę :)

Piosenka do filmu. Świetna.