Witam :)
Za nami 1. kolejka fazy grupowej na Mundialu :) Było kilka miłych niespodzianek (wygrana Szwajcarii, Włochów czy Niemiec) jak i niemiłych (porażka, wdeptanie w murawę reprezentacji Hiszpanii). Za pół godziny mecz Chile-Hiszpania na który czekam z niecierpliwością. Liczę na wysoką wygraną i nie chcę widzieć znowu smutnej miny Casillasa :( Nie jest moim ulubionym piłkarzem tej drużyny, ale widok, kiedy prawie płakał i jeszcze musiał czołgać się przez Van Persie'em [?] był straszny. Więc dzisiaj trzymam kciuki i wierzę w zwycięstwo :)

Dzisiaj ze szkoły mieliśmy wyjście na spektakl Narodowego Teatru Edukacji z Wrocławia pt. "Wesele" w naszym Miejskim Domu Kultury. Bardzo ciężko jest mi ocenić, czy mi się podobało, czy nie. Części kwestii w ogóle nie dosłyszałam. Aktorzy się przebierali w międzyczasie, więc w sumie nie ogarniałam czy to jest ten sam bohater czy inny. Lektury jeszcze nie przeczytałam (nie wiem, czy mam zamiar ją przeczytać). Jak dla mnie ta historia nie miała zakończenia. W sumie nie było źle. Ale też bardzo dobrze też nie było. Na prawdę mam mieszane uczucia. Może ktoś był na tym przedstawieniu? Bo oni chyba jeżdżą po całej Polsce. Albo ktoś się wybiera?
Poza tym właśnie włożyłam moje truskawkowe deserki do lodówki, żeby tężały. Śnieżka zmiksowana z galaretką truskawkową i sos ze zblendowanych truskawek. Mmm... będzie pycha :) Idealne na mecz. W sumie w planie jest jeszcze bób. Nie wiem czy te smaki pasują do siebie... Ale zobaczymy :) A kilka dni temu robiłam tort truskawkowy (niebo w gębie). Link z przepisem dodam na dniach.
A jutro będę robić domowe hamburgery z własnymi bułeczkami. Jak wyjdą, to się pochwalę :)
A teraz lecę na mecz :)
PS. Van Halen - Can't stop lovin' you