sobota, 14 lutego 2015

14 luty

Rano, kiedy wstałam, dostałam piękny bukiet róż od... taty. I czekoladę. Na moją zgubę. Potem pomagałam mamie w przygotowaniach na imprezę. Posprzątałam, popilnowałam gotującą się zupę i kiedy goście przyszli ewakuowałam się do swojego pokoju. A i tak nie dają mi spokoju. To zrobić im zdjęcie, to włączyć zdjęcia na telewizorze, znaleźć płytę. Co chwilę coś. A chciałam spędzić walentynki spokojnie, w towarzystwie dwóch spłukanych dziewczyn i jakiegoś głupiego filmu który muszę obejrzeć na angielski.

Szczerze powiedziawszy lubię to święto. Raz udało mi się spędzić je w towarzystwie chłopaka, tak najczęściej jestem sama ale nie rozumiem trochę nienawiści singielek do 14 lutego. Ja myślę przyszłościowo. Jakby ktoś kiedyś chciał spędzić ten dzień ze mną, myślę, że byłoby miło.

Poza tym nie ma co się smucić bo dzisiaj jest też inne święto. Urodziny ma Jurij Tepes. Zbytniego prezentu sobie dzisiaj nie sprawił w Vikersund ale może jutro się poprawi. Będę mu dmuchała pod narty. Ogólnie bardzo lubię Słoweńców, są bardzo sympatyczni. Prevc oddał tak piękny skok, szkoda, że nie było telemarku. Lądował na już na wypłaszczeniu, wiec można mu to ewentualnie wybaczyć. Tyle ulecieć, łoooooooo. Ja ich naprawdę podziwiam. Tak rzucić się w przepaść. Byłam kiedyś na Wielkiej Krokwi, na górze. Nie mam lęku wysokości, ale ja bym się nie rzuciła tak z górki. Nawet z nartami przytwierdzonymi do nóg. Z resztą dla mnie żadna różnica czy z czy bez. Nigdy.




3 komentarze:

  1. To jakaś większa biba była? :) moje walentynki spędziłam na weselu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sumie było tylko czterech gości ale przygotowań jak na sto par :)
      Na weselu to chyba fajnie spędzone walentynki. Love is in the air :)

      Usuń

Dziękujemy za wszystkie komentarze.
Wchodzimy w każdy link, który zostawiacie.

Jeśli blog Ci się podoba, zaobserwuj i daj znać :)