czwartek, 26 marca 2015

Koncert w Progresji

Wczoraj byłam na koncercie Black Veil Brides w Warszawie z Karoliną i jej siostrą. Ale po kolei. Wstałam o 7 (żeby czasem nie spóźnić się na busa o 11) więc  jak do tej pory nie spałam od 38 godzin. Dojechałyśmy bez problemów. Zapytałyśmy się pana menela z którego przystanku jedzie odpowiedni autobus.  Podjechałyśmy pod sam klub i byłyśmy godzinę przed otwarciem. Miałyśmy w tym czasie okazję obejrzeć wszelkie charakteryzacje na Andiego sprzed palu ładnych lat, ewentualnie po prostu typowe Emo. Co najbardziej mnie zaskoczyło, nie wyglądały tak tylko osoby poniżej 18 roku życia ale też starsze, i to dość sporo. Kiedy nas wpuszczono, okazało się, że jesteśmy praktycznie pod sceną. Na początku nawet się tym jarałyśmy.

Jako pierwszy support grał Like a Storm. Chłopaki z Nowej Zelandii, jak wyczytałam przed chwilą z Wikipedii, bracia. Mi się bardzo podobały ich kawałki. Nauczyli się "witamy" i "dziękuję" za co za każdym razem mogli usłyszeć ogromne wrzaski wyrażające aprobatę.


Jako drugi support grali Fearless Vampire Killers którzy zupełnie nie grali muzyki w moim guście. Jedyną atrakcją ich występu był gitarzysta który nieźle wymiatał i kręcił swoimi emo włosami. Na pierwszy rzut oka nie wyglądał na takiego swobodnego. Mam nawet z nim zdjęcie, ale jest zbyt straszne, żeby je gdziekolwiek pokazać :p


I wielka gwiazda wieczoru. Black Veil Brides. Kiedy ustawiali instrumenty postanowiłyśmy wycofać się do baru gdzie było trochę wolnego miejsca bo ciśnienie fanek nas trochę przerażało. W pewnym momencie Karolina poprosiła jedną z dziewczyn przed nami, żeby trochę się ogarnęła. Myślałam, że ta przywali jej lewym sierpowym. Kiedy wyszłyśmy z tłumu, okazało się, że pół sali jest puste a z tyłu świetnie wszystko widać. Wyszłyśmy na chwilę na korytarz gdzie zauważyłam jednego chłopaka z Like a Storm. Dziewczyny nie wiedziały czym się ekscytuję ale kiedy w końcu wytłumaczyłam kim on jest, podeszłyśmy i piękną, łamaną angielszczyzną poprosiłyśmy o autograf. Podpisał nam wszystkim plakaty zespołu z rozbrajającym uśmiechem.

BVB zaczęło grać i w połowie perkusista, który był na podwyższeniu, wyciągnął polską flagę z namalowanym symbolem zespołu. Pomachał nią i rzucił. Po prostu jebnął na ziemię. Oprócz nas chyba nikt za bardzo się tym nie przejął. Według mnie było to bardzo niewłaściwe (użyłabym innego określenia). Szczególnie nie spodziewałabym się takiego zachowania po amerykaninie, gdzie oni przywiązują ogromną wagę do symboli narodowych. Najwyraźniej tylko do swoich.
Potem w tłumie wypatrzyłyśmy resztę członków zespołu Like a Storm i ładnie poprosiłyśmy o autografy. Podpisali się nam z takim samym rozbrajającym uśmiechem jak pierwszy. Teraz wiem, dlaczego.
Po koncercie gwiazda wieczoru się ulotniła ale pozostały oba zespoły które supporotwały. Wtedy przystąpiłyśmy do robienia sobie zdjęć z LaS. Musiałam robić z lampą i dobrze wyszło tylko jedno zdjęcia na którym jest dziewczyna która poprosiła mnie żebym zrobiła jej zdjęcia i wysłała na fb bo nie miała przy sobie telefonu. Ja wyszła dziwnie (delikatnie rzecz ujmując). Ale chłopaki też zbyt korzystnie nie wyszli bo byli po prostu nawaleni. Przynajmniej gitarzysta i perkusista ledwo stali na nogach. Ale grzecznie pozowali.
Wróciłyśmy o północy autobusem na dworzec. Tam w knajpce 24h przesiedziałyśmy do piątej. Później trochę się poszwendałyśmy i wsiadłyśmy w busa jadącego do domu.

A teraz idę spać. Dobranoc.

PS. Andy z BVB rzucał w piszczące fanki ręcznikiem którym wytarł pachy i one wtedy jeszcze głośnie wyrażały swój zachwyt O.o

niedziela, 22 marca 2015

Ostatni konkurs w sezonie

Odczuwam ogromny smutek. Dzisiaj odbył się ostatni konkurs skoków narciarskich. Co ja teraz będę robić w weekendy?! Przez cały sezon duży wkład w długość imprezy miał wiatr. Były pobijane rekordy świata, Polski itp. Wielu znakomitych, najukochańszych i najfajniejszych skoczków zakończyło lub zapowiedziało zakończenie kariery. Wczoraj Bardal oficjalnie pożegnał się z fanami, Jacobsen coś przebąkiwał o ponownym odejściu, Ammann ma traumę po Bischofshofen, Loitzl się wypalił, Ziober podobno też, woli zostać stolarzem, o Koflerze ani widu, ani słychu, Schlieri co roki zapowiada zawieszenie kariery, nie wiadomo, czy w przyszłym sezonie nie spełni obietnic, Morgi w ogóle przed sezonem zrezygnował, czemu się nie dziwię po upadku w Kulm. Tylko Noriaki dzielnie się trzyma i zapowiada, że będzie skakał jeszcze długie, długie lata.



Co do Polaków to wielki szacunek dla Stocha którego nie było przez pół sezonu, wrócił i od razu był w pierwszej dziesiątce. Żyła skakał cały czas, miał dziesięć konkursów więcej od Kamila a mimo to był daleko. Bardzo daleko. Murańka się przebudził na koniec, ciekawe czy nie uśnie znowu przez te pół roku. I Kubacki. Kto wpuszcza Kubackiego na skocznię?! Przecież toto nie umie skakać!



Dzisiejszy konkurs. Planica. Ja jestem fanką Jurija. Jakoś od zawsze czułam do niego sympatię i w ten weekend bardzo mnie cieszyło, że wygrywał. To, że "zabrał" Słowenii kryształową kulę to nic. Tylko Prevca szkoda. Dla niego chciałam poświęcić Stocha, żeby był drugi i w ten sposób Freund byłby drugi w generalce. I skoczył Jurij. I po zawodach.


Smutno zrobiło mi się po napisaniu tego podsumowania. Szczególnie odejście Morgiego, Bardala i Ammanna. I co z Kofim? I w ogóle koniec. Tak szybko zleciało. Dopiero zaczynali w Klingental. Ale trzeba się pocieszyć, ze następny konkurs już 22 listopada. Szybko zleci :)

sobota, 21 marca 2015

Tarta z jabłkami

Ostatnio Tata przywiózł cztery skrzynki jabłek. Teraz nie wiadomo co z nimi robić. Żeby się ich trochę pozbyć upiekłam tartę jabłkową z bezą. Przepis mam od Iwony. Pamiętam jak przyniosła mi tą szarlotkę jak jeszcze razem chodziłyśmy na dodatkowy angielski i to było tak niesamowicie dobre. Tak słodkie i zdewastowane ale to nic. Było pyszne. Tak więc polecam.


Składniki:
- 1 1/3 szklanki mąki
-  pół kostki masła
- 3 żółtka
- pół łyżeczki proszku do pieczenia

- 5-6 jabłek
- 3 białka
- pół szklanki cukru
- szczypta soli


1. Przesiewamy mąkę z proszkiem do pieczenia. Siekamy z masłem. Dodajemy żółtka i wyrabiamy ciasto. Wałkujemy i wykładamy na blaszkę. Podpiekamy 15 minut w 180 stopniach.
2. W między czasie obieramy i kroimy jabłka na talarki. Na dno garnka wrzucamy kilka kawałków masła i smażymy jabłka aby były na wpół w całości (polska trudny język).
3. Ubijamy pianę z białek z cukrem i solą.
4. Na ciasto wykładamy jabłka, białka i pieczemy 40 minut w 150 stopniach.


♥  słynna szarlotka Iwony 8.03.13 ♥

piątek, 20 marca 2015

Zaćmienie słońca

Dzisiaj w naszej szkole były dni otwarte i cała nasza klasa została zmuszona do uczestniczenia w tym cudownym przedsięwzięciu. Mi akurat trafiła się całkiem ogarnięta grupa do oprowadzania czego nie mogę powiedzieć o innych. Niektórzy reprezentowali gimbazę w najgorszym znaczeniu tego słowa.
W między czasie było zaćmienie słońca o którym dość głośno było w telewizji i w internecie. Pogoda o dziwo była piękna więc ładnie było wszystko widać. Przed wyjściem do szkoły zaopatrzyłam Tatę w nastawiony aparat i statyw, więc mam zdjęcia :D



czwartek, 12 marca 2015

Sandomierskie naleśniki

We wtorek z Iwoną pojechałyśmy na wyprzedaż do Sandomierza. Kupiłyśmy naprawdę świetne rzeczy. Potem odwiedziłyśmy nareszcie naleśnikarnię Cafe Mała gdzie zjadłyśmy pyszne naleśniki, ja z kurczakiem i pastą pomidorową a Iwa z camembertem. Zbierałyśmy się rok, żeby się tam wybrać. Nie żałuję, naleśniki były pyszne. Muszę sama spróbować take zrobić.



Dzisiejsze



sobota, 7 marca 2015

Star Wars i tosty

Wczoraj koło 21 przyjechała do mnie Iwona. Miałyśmy w planach oglądanie Gwizdanych Wojen niestety Iwa przysnęła. Jak się obudziła, zrobiłyśmy tosty, herbatę i włączyłyśmy inny film. W końcu obie usnęłyśmy. Rano zjadłyśmy pancakesy i przeniosłyśmy się do Iwony. Na obiad zrobiłyśmy makaron ze szpinakiem i salami i upiekłyśmy pyszną szarlotkę  którą zjadłyśmy z lodami. Trochę pośpiewałyśmy na ps2 i musiałam w wracać, choć z widoczną niechęcią, do domu. Gdybym mogła, siedziałabym u niej cały czas.



czwartek, 5 marca 2015

Książki z biblioteki

Ostatnio odwiedziłam bibliotekę i wypożyczyłam trzy książki. Czwartą pożyczyła mi znajoma. Bo po co analizować lektury jak można mieć coś ciekawszego do czytania.
Duma i uprzedzenie - obiecałam sobie, że przeczytam. I czytam. Jestem już w połowie. To że najpierw oglądnęłam film, niczemu nie zaszkodziło bo ma on z historią z książki niewiele wspólnego. Świetna powieść, bardzo szybko się czyta chociaż jak na razie nie dzieje się zbyt dużo.
Imię róży - zauważyłam ją pośród inny książek i pomyślałam, dlaczego nie? Filmu nie oglądałam ale mama często o nim opowiada i jest zachwycona. Według internetowych recenzji książka ma tylu zwolenników co przeciwników. Dla jednych jest niesamowita, cudowna z głębokim przekazem, dla innych nudna i niezrozumiała. Zobaczymy. W razie jeśli by mnie nie zaciekawiła, zawsze mogę ją po prostu wcześniej oddać do biblioteki (i może chociaż raz nie zapłacę kary za przetrzymanie).
Miasto popiołów - Czyli druga część serii "Dary Anioła". Czytałam to już w podstawówce ale wtedy jeszcze nie było wszystkich części i teraz chciałam je doczytać. A nie chciałam popełniać tego samego błędu co przy "Szeptem" gdzie po paru latach skończyłam sagę nie przypominając sobie początku. I nie mogłam potem ogarnąć o co chodzi. Z "Darów..." pamiętałam tylko, że historia była bardzo skomplikowana, brat sistra, duchy, demony i inne naprawdę dziwne rzeczy.
Dziewczyny z powstania - książka od znajomej. Dała mi ją chyba jakoś zaraz po świętach więc przydałoby się wreszcie za nią zabrać. Podobna bardzo fajna.


Jutro na noc przyjeżdża Iwona. Będą komedie romantyczne, popcorn, nutella i pancakesy :)

wtorek, 3 marca 2015

Czasem marzec tak się podsadzi, że dwa kożuchy oblec nie zawadzi

Dzisiaj pogoda była szalona. Z rana, kiedy wychodziłam z domu było ładnie, zimno ale pogodnie. Przed chemią zaczął padać wielki, biały, puchaty śnieg jaki chyba nie padał w ciągu całej zimy. Zaraz stopniał i pojawiło się piękne słońce. Grzało do polskiego na którym zaczął znów padać śnieg, tym razem drobny i z deszczem. Znów wyszło słońce ale zaczął padać grad jak wracałam ze szkoły. Wszelkie możliwe zjawiska atmosferyczne zostały dziś zaprezentowane na niebie. Oprócz tęczy która pojawiła się w niedzielę.

Dziś
Niedziela
U Was też taka szalona pogoda?

poniedziałek, 2 marca 2015

InstaLuty

Właśnie się dowiedziałam, że nie mam dzisiaj korków z matmy a nauczyciel biologii o nas zapomniał i nie przyszedł na dodatkową lekcję więc przed chwilą wróciłam do domu. Nieprzyjemnie jeździ się skuterem w deszczu. Jeszcze musiałam zatankować. Czy dla którejkolwiek kobiety tankowanie nie jest uciążliwe? Ja zawsze wyjeżdżam paliwo do ostatniej kropelki a kiedyś nie wyliczyłam dobrze i mi brakło. Zatrzymałam się na środku ulicy. Dobrze, że akurat stacja była sto metrów dalej...

W lutym byłam, jak na mnie, dość aktywna na Instagramie @julu_m więc chciałam trochę podsumować ten miesiąc.

Roman ♥ napoleonka od Taty ♥ wystawa kotów w Łodzi ♥ Biała Fabryka Geyera ♥
uśmiechający się na dzień dobry omlet ♥ Paula ♥ walentynkowe ♥ pierwszy krokus ♥ na historii

niedziela, 1 marca 2015

Ciasto na waflu z masą toffi

Wczoraj wieczorem skończyłam placek ale nie dodałam przepisu bo był za świeży i nie dało się go pokroić. Trochę bałam się jak wyszedł, na szczęście niepotrzebnie. Całość jest bardzo prosta i smaczna. Jest tylko jeden mały haczyk. Trzeba mieć dwie mniej więcej takie same blaszki bo trzeba dwa blaty upiec równocześnie. Ciasto na nie jest z piany z białek i wyszłaby woda gdyby za długo stało.



Wykonanie

Składniki na ciasto waflowe:
- 2 listki wafla na andruta
- 9 jaj
- 8 łyżek cukru kryształu
- szczypta soli
- 10 dag orzechów (3
- 5 łyżek bułki tartej
- 2 łyżeczki proszku do pieczenia
- 3 łyżki mąki pszennej

1. Orzechy podzielić na pół. Jedną część posiekać na drobniejsze kawałki, drugą zmielić i odłożyć 3 łyżki do masy.
2. Białka ubić z solą i cukrem na sztywną pianę.  Dodać żółtka mieszając bardzo delikatnie. Dodać pozostałe składniki mieszając baaaardzo delikatnie.
3. Dno blaszek wyłożyć waflem. Równomiernie rozłożyć ciasto. Piec 35 minut w 180 stopniach.

Składniki na masę toffi:
- 25 dag masła
- puszka masy kajmakowej
- 3 łyżki orzechów mielonych odłożonych z ciasta
- kieliszek rumu

1. Masło utrzeć. Dodawać powoli kajmak i orzechy. Na końcu powoli wlać rum.

- mocna herbata
- mały słoik wiśni (gęstych)
- polewa

Blat z waflem do dołu nasączyć mocną herbatą. Posmarować wiśniami i masą. Przykryć drugim blatem. Polać polewą.

UWAGA!
-W razie, jeśliby przy wlewaniu rumu masa zważyła się, roztopić 1/5 kostki masła i wlać do masy, zmiksować.
-Najlepiej i ciasto i masę zrobić w mikserze.